Szkoły

O depresji u dzieci

Depresja… jak często słyszymy to słowo. Wypowiadają je lekarze, nauczyciele, celebryci. Co pewien czas dociera do nas, że choroba ta kogoś dotknęła.

Zachorować może każdy. Niegdyś uważano „każdy”, ale nie dziecko. Ze względu na specyfikę tego okresu rozwojowego depresja objawia się inaczej u nieletnich, a inaczej u dorosłych. Młodemu człowiekowi trudniej jest nazwać to co czuje, więcej manifestuje swoim zachowaniem, również tym negatywnym. Bywa krnąbrne, zbuntowane, zmienne. Często ujawnia poczucie krzywdy i odrzucenia „nikt mnie nie kocha”; niskie poczucie własnej wartości „jestem do niczego” i negatywne zdanie o świecie „świat jest zły”.

  Depresja dziecięca wyraża się nieco inaczej niż u dorosłych. Obecnie wiemy, że dzieci też chorują. Statystyki wskazują, że depresja dotyka:

  • – 0,3 % dzieci w wieku przedszkolnym
  • – 2% dzieci w szkole podstawowej
  • – 4-8 % nastolatków w wieku 13-18 lat, przy czym w tej grupie notuje się dwukrotnie więcej dziewcząt oraz wysokie tendencje wzrostowe.

Patogeneza zaburzenia nie jest do końca poznana. Uznaje się, że dochodzi do kompilacji różnorakich czynników: biologicznych i środowiskowych, które są odpowiedzialne za rozwój choroby. Co wiemy o tych przyczynach?
     Dziecko żyje w rodzinie, szkole, grupie rówieśniczej. To w tych obszarach znajdują się czynniki chroniące przed rozwojem depresji, ale i czynniki ryzyka, a więc te które sprzyjają jej rozwojowi.
    Odrzucenie, kłótnie, brak oparcia w rodzinie, czy depresyjność rodzica bądź jego utrata mogą wpłynąć na pojawienie się objawów charakterystycznych dla zaburzenia. Porażki w szkole i izolacja rówieśnicza pogłębiają ten stan. Przy pewnych uwarunkowaniach biologicznych i cechach osobniczych może rozwinąć się pełnoobjawowa postać depresji.
    Młody człowiek przestaje się cieszyć czymś co dotychczas sprawiało mu radość lub też jego nastroje wciąż się zmieniają. Ma trudności ze snem albo na odwrót przesypia całe dnie. Ucieka w muzykę, fantazje. Wyraża smutek i poczucie beznadziei. Przestaje mieć plany, bo i przyszłość w jego poczuciu się kończy. Czarnymi barwami maluje się teraźniejszość, a przeszłość wydaje się pełna udręki i doznanych krzywd lub popełnionych błędów, których naprawienie wydaje się niemożliwe. Negatywne myślenie o sobie samym, świecie i przyszłości to tzw.: triada Becka. Czasem choremu wydaje się, że najlepsze dla niego i innych jest skończyć z koszmarem jakim jest jego życie. Zdarza się, że myśl tą próbuje wcielić w czyn…
    Dlatego tak ważne jest, aby w otoczeniu chorego znalazł się ktoś kto zauważy niepokojące sygnały i odpowiednio zareaguje. Przeżywane cierpienie poddaje się bowiem leczeniu farmakologicznemu. Towarzyszącą formą pomocy jest również psychoterapia.

Czy jest coś jeszcze co każdy z nas może zrobić?

Profilaktyka oraz świadomość, że w jakimś obszarze każdy – jako rodzic, wychowawca czy kolega, jest odpowiedzialny za to co się dzieje z drugim człowiekiem. Nasz niewłaściwy stosunek, brak empatii czy zwykła wygoda mogą być kolejną cegiełką, która przyczynia się do rozwoju choroby. Z kolei właściwa reakcja, okazane współczucie, wyciągnięta dłoń bywają tym co przerywa łańcuch negatywnych zdarzeń.

Niekiedy wystarczą małe gesty, aby pomóc człowiekowi.