Tolerancja to za mało
Maj jest miesiącem Życzliwości.
Można by siebie spytać, czy to w ogóle ma sens? Życzliwość od święta? Od wielkiego dzwonu? Być życzliwym tylko czasami, tylko dla mojego kolegi, czy mojej koleżanki. Nie, tak nie ma sensu!
Ale życzliwość wchodzi w krew, rozprzestrzenia się jak wirus grypy. Nieżyczliwi też się jej nauczą. Kiedyś. Miejmy nadzieję, że kiedyś. Ważne, że dziś, w wielu miejscach przypomnimy sobie o tym, że warto być życzliwym.
Czy Polacy są tolerancyjni? Toleruj – cierpliwie wytrwaj, wytrzymaj.
Myślę, że nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od stopnia dojrzałości danej osoby i wyznawanych przez nią wartości. Większość Polaków to ludzie tolerancyjni. Niestety, zdarzają się i tacy, którzy z wyższością odnoszą się do innych.
A kim są inni? Cudzoziemcy, osoby o odmiennych poglądach, o innym wyznaniu, osoby o innym kolorze skóry, osoby z różnymi niepełnosprawnościami. Duży wpływ ma na to nie tylko wychowanie, ale i środowisko, w jakim te osoby przebywają na co dzień.
Czy tolerancji można nauczyć? Tego nie wiem. Pewne jest to, że swoim postępowaniem można propagować tolerancyjne zachowanie. To nic nie kosztuje i może przynieść wiele korzyści.
„Tolerancja to dążenie do zrozumienia innych”. Karol Capek
Życzliwość to coś więcej niż tolerancja. Życzliwość to więcej niż empatia. Tolerować to łaskawie pozwalać na inność. Między życzliwością, a tolerancją nie ma znaku równości. Te dwie równoległe kreski, które znamy z lekcji matematyki, spadły w tym wypadku na ziemię i stworzyły drogę, drogę, która poprowadzi do tolerancji. Nic więcej, nic mniej. Od tolerancji już blisko do życzliwości, ale należy dodać coś jeszcze – bezinteresowne pragnienie czynienia dobra i chęć wpływania na świat w taki sposób, aby wyglądał on każdego dnia trochę lepiej.
Pamiętajcie: światy są różne! Jest wielki świat, jest świat mały i tysiące mikroświatów. Zachodzą na siebie jak koła, wpływają na siebie, zawierają się w sobie, jeden w drugim, jak Mała Matrioszka w największej Matrioszce, tycią wpływając na ten najmniejszy – na przykład swoją błahą i tycią życzliwością, wpływasz na ten większy, a ten troszkę większy na ten jeszcze większy i większy, w nieskończoność. Nigdy nie wiesz, dokąd zaprowadzi drugiego człowieka twoja zwyczajna życzliwość. Nigdy nie wiesz, jak daleko poniesie dobre słowo, kruchy gest, czy zwykły uśmiech. Dlatego….
bądźcie rozrzutni i szafujcie życzliwością na prawo i lewo! Nie tylko od święta!
Czy zrobiłeś dziś już coś życzliwego????
Opracowała:
Małgorzata Kruszyńska-Kryszak
Żródło: zielonalinia.gov.pl, Manufaktura radości